„Dziecko jest dla pedagoga tym, czym dla artysty jest jego dzieło: unikatowe w zamyśle, w kształcie piorunujące innych. Wypada próbować aspirować do takich wyzwań. Dlatego z pasją podejmuję próbę spojrzenia na świat dziecka, na dzieciństwo, widząc wiele odcieni jego barw” – Marek Siwicki
Dzięki uprzejmości Pana Doktora jestem w posiadaniu Jego najnowszej książki, którą przeczytałam z wielką przyjemnością wspominając swoje dzieciństwo….
Już we Wstępie interesującej monografii Autor zapewnia nas, że: Zabawa to przecież czynność naturalna – z natury się bierze – to i dzieciństwo bez niej nie istnieje. To wszak jego konstytutywny element! „Trzeba umieć się dobrze bawić w zwykły dzień, bo zwykły dzień wypada bardzo często” . Zatem: gdzie najczęściej bawią się dzieci? Czy na podwórku, które „(…) pozostało dla współczesnego dziecka ostatnim bastionem swobody i niezależności”? Czy bawią się i grają na „wirtualnym placu zabaw”? I czy po to, by „Zabawić się na śmierć” – jak prowokuje Neil Postman. Jak w życiorysie każdego dziecka wybrzmiewa Homo ludens Johana Huizingi ? A jak zabawie dziecka służy smartfon – zabawka i jednocześnie miejsce zabaw? Jak dzieciństwo spędzane w telefonie, który „urwał się” z kabla – jak piszą Roch Sulima ) czy Zygmunt Bauman – ma się do patyka, najpopularniejszej zabawki z dzieciństwa pokoleń?
W książce na stronie nr 336 Autor umieścił swoje zdjęcie z dzieciństwa, na którym widzimy uroczego chłopczyka z aparatem fotograficznym w ręku…zdjęcie opatrzył podpisem: „Na podwórku, przed blokiem przy ul. Asnyka 12. Moje reporterskie początki – najpierw był Druh, potem rosyjska Smiena i NRD-owska Praktica. Fotografuję z pasją „od wtedy” do dziś, Kętrzyn, 1965”.
…i tak poznaliśmy początki działalności naukowej Pana dra Marka Siwickiego…zachęcam do przeczytania tej pasjonującej lektury!